Wczoraj wieczorem zrobiło się już tak chłodno, że musiałam pozamykać okna, które niemal cały czas (z wyjątkiem burz) były uchylone.
I wtedy nadeszła depresja… nagła i silna… aż do łez…
Pomyślałam: kto mi pomoże? Kto rozgoni te ciemne chmury? Bardzo nie chciałam rozganiać ich samotnie…
Ale było już nieprzyzwoicie późno. Modliłam się, oddawałam smutek Bogu, trwałam…nie chciałam stracić zmysłów. Zasnęłam przed ostatnia dziesiątką całego różańca.
Śnił mi się aktor Kim Rae Won. Przyjechał do Polski na premierę filmu. Podeszłam do niego, ale on odszedł, bo był bardzo zajęty. A ja chciałam z nim bardzo porozmawiać i to ja jakby chciałam go wesprzeć psychicznie. Szukałam Rae Wona po całym budynku, bez skutecznie.
Mam wrażenie, że pojawił się, ale już w kolejnym śnie. Wszedł do pomieszczenia, gdzie byłam ja i jeszcze jacyś inni ludzie i dał do zrozumienia, że pora na modlitwę Anioł Pański. Jednak ja nie mogłam sobie przypomnieć, jak się odmawia tę modlitwę! sic!
Wyszedł rozczarowany…
Dziwny sen. Pomodlę się za niego… Może ma problemy.
Wczesnym rankiem dokończyłam wczorajszy różaniec, bo to część mojej nowenny w intencji Ojczyzny.
Depresja znacznie zmalała w dzień, ale czuję, że czyha w pobliżu przyczajona, by mnie znowu dopaść…